facebook
YouTube

Homilia z dnia 19 lutego 2012 – Rok B – 7 Niedziela Zwykła

Czytania z dnia:
Iz 43, 18 – 19. 21 – 22. 24b – 25.
2 Kor 1, 18 -22.
Mk 2, 1- 12.

 

Droga wolna

Ale jaka droga?

Izajasz mówi, że nie czas pytać jaka, cofając się w przeszłość, której nie ma. Tam też nie ma rozwiązania. Rozwiązanie przychodzi, nawet gdy jesteś na pustyni i to jeszcze tej potrzebnej i najlepszej dla Ciebie.

Podczas takiej wędrówki spotykał Naród Wybrany dwie rzeczywistości. Z jednej strony musiał walczyć z najróżnorodniejszymi pokusami i przeciwnościami. Pokazuje nam to prawdę, iż życie nasze to nie sielanka.

Z drugiej jednak strony jest Bóg, który się prowadzi. I dlatego masz tyle trudności, byś na końcu wyzwolony oddał Jemu chwałę.

By rosła chwała i doszła do szczytu. Bo każdy chciałby widzieć chwałę pozostając na miejscu. I do takich mówi Izajasz: ,,występkami twoimi mnie zamęczasz”. Ale szybko Pan się poprawia i już daje padającym obietnicę, bo zauważył, że mają chęć kroczyć dalej, że nie grzech jest ich punktem dojścia, czy stacją docelową.

Jedziemy dalej – liczy się determinacja

Marek podejmuje tę myśl o niestrudzonej wędrówce. Przedstawia nam ciekawy epizod, nawiązując do ludzi Starego Testamentu. Do tych z Proroka Izajasza i jeszcze innych, którzy z głęboką determinacją dążą do celu.

Przeczytany dzisiaj fragment Ewangelii opowiada o ludziach, którzy zachwycili Jezusa. Nie wiemy z jakiej wioski szli, ile kilometrów pokonali. Jak byli zmęczeni. To wszystko widać nie było ważne. W końcu przekonali się, że dom jest pełen.

Dla wiary jednak, nie ma żadnych trudności. Trudności ją rozwijają. Działają – jak to mówi Sługa Boży ks. F. Blachnicki- jak nawóz, który ma nieprzyjemny zapach ale na nim wszystko dobrze rośnie.

Dlatego chwała Panu za trudności.

Ale to nie koniec. Wyobraź sobie największą trudność w wierze, a jest nią pokazanie swojej słabości z ryzykiem darmowego trudu. To wszystko oni nieśli przed Jezusa. Ale widok i możliwość dotarcia do Pana znieczula skutecznie każdy trud i zmęczenie.

Wiedzieli, że gdy Jezus jest obecny wśród ludu, to interesuje Go duch, dusza i zarówno ciało każdego człowieka.

Stale mieli w sercu pytanie: co należy czynić, by mieć doświadczenie Jezusa żywego?

Dali sobie i nam odpowiedź:

  1. Trzeba dać do dyspozycji Jezusa swoje dobra materialne. Przez co poznajemy, że dla jakiejś rodziny Jezus jest żywy? A przez fakt, że Jezus podniszczy trochę Twój pokój gościnny, bo przecież nie zatrzymał się w Synagodze, miał do niej niecałe 100 metrów, siedząc prawdopodobnie w domu Piotra. Kiedy więc Jezus widzi, że może dysponować Twoim domem czyni cuda.
  2. Trzeba by nasze domy były domami, gdzie czyta się Pismo św. Bowiem Jezus manifestuje się mówiąc. Troszkę Cię w domu zaskakuje i mówi. A mówiąc, nie głosi jakiejś filozofii, ale obietnice. Czy my katolicy je znamy? Bo nie znając, nasza wiara czasami nie funkcjonuje. Brakuje nieraz w Twoim domu nieustannego odniesienie do Słowa Bożego. I dlatego Twój dom nie przyciąga. Nie przyciąga, bo nie głosi się tam cudów i obietnic danych oraz uczynionych dla Twojej Rodziny. Jezus o tym wiedział i inni też wiedzieli, że dom jest świetnym miejscem do czynienia cudów i dlatego i tam – jak wszędzie było pełno ludzi.
  3. Wiarę należy doświadczać, przezwyciężając przeszkody. Kiedy Jezus widzi gesty wiary, jak to wchodzenie na dach i to jeszcze z chorym wzrusza się do głębi. Dlaczego? Dlatego, że gdy jest wiara to ją się przecież widzi a tu nawet słyszy. Nosze, dom z dziurawym dachem, pełno nieporządku. I jeszcze kilka innych przeszkód: tłumy ludzi gapiących się i wiele wstydu oraz dokoła niewiara także i u najbliższych.
  4. Gdy sam nie masz wiary poszukaj sobie czterech przyjaciół i oni będą wiedzieć co z Tobą zrobić. Ty się za bardzo nie martw tym, co się dzisiaj dzieje w Kościele. Jezus wie, że paralityk nie może się ruszać. Jest to paraliż wiary, albo życie w jakimś grzechu, który unieruchamia. Jak nie masz dobrych przyjaciół, to oni zaniosą Cię na miejsce zła a może grzechu. Błogosławiony ten paralityk, który miał dobrych przyjaciół.
  5. To co czasami najbardziej smuci, to fakt, że przy rosnącej liczbie dobrych przyjaciół znających drogę do Jezusa i jego małej grupy w parafii, człowiek huśta się na swoim łożu niewiary czy zatwardziałości. Któż to wie ile razy był proszony o zgodę, na cały potrzebny wysiłek, chcących mu pomóc, tylko dla jego dobra, a to nie pomogło.
  6. Dali nam jeszcze jedną odpowiedź. Mianowicie, gdy Kościół w osobach przyjaciół zrobi już wszystko co jest po ludzku możliwe to zacznie wtedy działać Jezus i zrobi to, co tylko do Niego należy, czego człowiek nie jest w stanie uczynić: odpuszcza grzechy i uzdrawia. Czyni to z największą przyjemnością i zaangażowaniem zostawiając cały tłum na boku. Tylko do paralityka powiedział: Synu, słowem najbardziej ciepłym i pełnym zaangażowania, robiąc wszystko by rzeczywiście nim był. I na potwierdzenie tego, że nim jest, zostaje uwolniony od swoich grzechów i kajdan choroby.
  7. Jest jeszcze jedna grupa ludzi w tej ważnej scenie. Są to faryzeusze. Oni mają dobre hamulce i gasidła, starannie ukryte w ich myślach. Myśli mieli tyle, że czasami myślą za wiele. Aż tak daleko się posuwają, że nie są w stanie działać spontanicznie, a nawet pozostawiają ich w postawie siedzącej i biernej. Byli bardziej sparaliżowani niż sam paralityk. Bo to co najbardziej paraliżuje człowieka to niewiara. Niewiara zrodzona z faktu, że oni często postrzegali Jezusa tylko jako człowieka takiego jak i oni.
  8. Natomiast Jezus i dzisiaj używa ludzi, by czynić cuda dla dobra człowieka. Ale Jezus idzie dalej i czyni to co chce.
  9. Jest jeszcze jeden szczegół. ,,Weź swoje łoże i idź do domu”. Po co mu było potrzebne to łoże, przecież był już zdrowy? A było mu bardzo potrzebne by przynieść następnego i w ten sposób być skutecznym świadkiem dla swoich najbliższych.

My

Dziwimy się niekiedy, że w sercu odczuwamy pustkę albo doświadczaliśmy bezskuteczności naszego wołania. I to prawda, bo to są fakty niepodważalne.

Ale również niepodważalna jest prawda, że te wszystkie zawody spowodowane są tym, że my za mało chcemy coś dostać od Pana.

Ta małość, to to, że chcemy otrzymać coś nie ruszając się z miejsca zamieszkania, a nawet spod filaru naszego parafialnego kościoła. Wolimy coś przeczytać i rozwiązywać nasze zagadki wnikliwą analizą naszego intelektu.

Jesteśmy jak ci faryzeusze, którzy przypatrywali się tej scenie i badali co się tam przy Jezusie dzieje. Jakiego Ty masz faryzeusza w sobie. Może takiego, który mówi, że znasz cały Kościół i wiesz co on powinien robić i nie robić.

A może jesteś z grona faryzeuszów, którzy wiedzą co się z Europą niedługo stanie, albo co będzie z nami i naszą młodzieżą?

Ja

Ja natomiast znam człowieka, który już od 48 lat jest zaangażowany w spotkania oazowe. Podziwiam też tych, którzy rezygnując z wakacji pojechali z młodzieżą w góry na rekolekcje. To właśnie oni, a nie ci siedzący, zostali w czasie ostatniej jesieni 2011 roku zaproszeni przez Papieża do Rzymu, by doradzać w pilnej sprawie nowej ewangelizacji. Widzę więc, czym się kończy zbliżanie do Jezusa, mimo innego zdania tłumu.

Widzę, tego człowieka z Lublina imieniem Ryszard, który pierwszy w Kraju nauczył tysiące spontanicznej modlitwy. Wiem, że i Ty wiele widzisz.

Ponieważ Jezus chce być Bogiem szukanym. Wiem, że pragniesz bezpiecznego i spokojnego życia, ale bywa tak, dla Twojego dobra, że Pan nie spełnia Twoich próśb. Bo Cię potrzebuje dla Siebie samego, by się Tobą nacieszyć, a w przeciwnym razie nie widziałby Ciebie w kościele.

Jakby wyglądał w Twoich oczach kolega, który przychodzi do Ciebie tylko wtedy, gdy coś potrzebuje.

Przecież powinien Cię szukać dla podkreślenia jak ważny jesteś dla niego a nie dlatego, że coś masz. Czyżby Bóg przestał być dla Ciebie ważny?

Przychodzimy do Niego dla Niego Samego.

Potem nie możesz mieć żadnych obaw co to będzie z Tobą jak wyjdziesz ponad przeciętność. To może próba dla niejednego ciężka, bo jeszcze nigdy nie chodziłeś codziennie do Komunii św. Iluż ludzi pyta: czy dam radę? A jeśli się przewrócę? Co będę robił przychodząc na spotkania małej grupy? Chciałbyś wszystko załatwić dyskretnie, tak pod kontrolą, bo ciąży na Tobie stary pogląd, że religia to sprawa prywatna. Tak dla wielu taką ona jest, ale nie jest to wiara porywająca lecz usypiająca.

Dlatego święty Paweł podsumowuje to wszystko twierdząc, że dla proszącego radykalnie jest zawsze radykalne Jezusowe: tak! Wstań!

Tylko w Bogu to jest możliwe, bo On obiecuje i obietnicy dotrzymuje.

Stąd pytam ciebie, jakim człowiekiem chcesz być? Jak ci czterej przyjaciele czy jak faryzeusze?

Podejmij teraz decyzję, zrób może mały gest, krok do przodu, by wyrazić pragnienie zdobycia kolejnego doświadczenia płynącego z wiary. Zobaczysz Jezusa żywego! Nie daj się sparaliżować Twojej niewierze.

 

Ks. Jan Kruczyński Witkowo Drugie dnia 19 lutego 2012

Centrum Nowej Ewangelizacji

im.  Świętego Jana Pawła II
Witkowo Drugie
ul. Starowiejska 37
73-102 Stargard

Dyrektor Centrum Nowej Ewangelizacji

ks. Jan Kruczyński
tel. +48 500 441 915
e-mail: jankruczynski@gmail.com

Nr konta bankowego

Jan Kruczyński
55 2490 0005 0000 4000 7145 3034

Biuro

Tel:  +48 500 441 915
e-mail: jankruczynski@gmail.com