facebook
YouTube

Homilia z dnia 22 stycznia 2012 – Rok B – 3 Niedziela Zwykła

Czytania: 
Jon 3, 1- 10. 
1Kor 7, 29 – 31. 
Mk 1, 14 – 20.

 

Wstań idź do Niniwy

Nigdy tak mocno nie zabrzmiało w uszach Kościoła wezwanie do Nowej Ewangelizacji, jak w dzisiejszą Niedzielę.

Masowa ewangelizacja Jonasza powiodła się dlatego, że była uprzedzona wielkim upokorzeniem samego ewangelizatora Jonasza. Co on dokładnie przeżył nie wiemy, ale zostały w nim zatopione doskonale, wszelkie negatywne uczucia, na tyle wszystkie, by ruszyć. Przygotowany przez Boga, przekonuje nas, że tylko z Bogiem możliwe jest ewangelizowanie najbardziej zatwardziałych rzesz ludzkich, z jego jedną małą wadą, która ujawniła się później, w scenie przy krzewie rycynusowym.

Ale potrzebne jest wyjście ponad poziom swoich ograniczeń czy trudności stąd to wezwanie idź. Nie ma tam trybu przypuszczającego: jeśli chcesz to możesz iść. Już w Starym Testamencie są w wielu miejscach konkretne nakazy Boga. Bóg mówi i człowiek ma wykonać. Jeśli nie wykona to Bóg powie, dobrze ja poczekam, albo poślę kogoś bardziej pokornego.

 

 Jezus Chrystus

On Zbawiciel pokazuje nam drugi punkt – ,,extremum” na osi dobrej ewangelizacji. Jest to mała grupa. I już na początku dobrej ewangelizacji Jezus podkreśla: dotąd wasza ewangelizacja była niepełna, bo brakowało Mnie. Ale ten brak precyzuje i uściśla. Ja będę robił jedno i drugie. Ja też poprowadzę Was bezpiecznie przez „współczesną Niniwę” i Ja przeprowadzę Was przez równie „trudną Niniwę” małej grupy. Ze mną to zrobi każdy duszpasterz. Ja ostatecznie zamykam dyskusję i podkreślam, że jak chcecie utrzymać masy, musicie dbać o elity. Musicie trzymać się zasady: masy w służbie elit i elity w służbie mas. Jedno i drugie jest ważne i niezbędne.

Wieloryb

Obecność duszpasterza w swojej małej grupie, to jak pobyt we wnętrznościach ryby. Jedno i drugie po ludzku jest mało prawdopodobne. Jest jednak ponad tymi falami oceanu Jezus i jak On kogoś wyciągnie, albo lepiej pociągnie, to i wtedy czas się znajdzie, by dwoje lepiej troje z przywództwa jeździło permanentnie na swoje rekolekcje związane z Nową Ewangelizacją i formowało się nieustannie. Tylko przykładny uczeń, mający swoją małą grupę, będzie miał duchową moc by formować innych, na wzór tego jak sam jest formowany. Bo tylko wtedy patrząc w dół, taki mały zespół, może pociągnąć tysiące. O tym już Kard. K. Wojtyła przypominał nam na Oazie mówiąc, że kapłani powinni pierwsi wchodzić w każde ,,stare” doświadczenie Kościoła, które tylko wydaje się nowe i tak się umownie nazywa.

I potem, ona, ta formacja, kontynuowana, doprowadzi do coraz głębszej przemiany animatorów na czele z księdzem proboszczem. I z pewnym opóźnieniem zacznie się przemieniać parafia, przez wchodzenie innych chętnych do małych grup. Kto je założy? Animatorzy, po pewnym cyklu formacyjnym. Będą spontanicznie dawali to co sami przeżyli. Bowiem będą to rekolekcje przeżyciowe.

To jest ,,wieża ciśnień”. Poziomu życia w parafii nie wycisną dobrze sprasowane książki, lecz głęboko zjednoczona w mocy Słowa i Sakramentu mała grupa, czerpiąca stale z odpowiedniego źródła. Stanie się ona dla innych znakiem, światłem, do którego z natury rzeczy powoli przyjdą po pogłębienie inni.

 

 Zbieranie pierwszej grupy i to dziwne, że zamkniętej do liczby 12

Zbieranie uczniów w jedną małą grupę polega głównie na tym, by pociągnięci i powołani przez Pana, samego Zbawcę, który wczoraj i dziś tworzy małe grupy, zdali sobie sprawę, że tak uformowana grupa ma swoje własne i niepowtarzalne radości i zarazem problemy. Ma też liczbę, to znaczy, że Pasterz wie kogo ma, nie ma za dużo i nie ma za mało. A razem z liczbą choć małą, ma też problemy, których na początku nie widać i nigdy by ich nie było widać, gdyby nie powstała mała pierwotna grupa w parafii.

Tak czy inaczej, powoli będzie widać, że to jest błogosławieństwo. Dlaczego? Dlatego, że jak uda się utrzymać małą grupę i rozwiązywać problemy małej grupy, to powstaną w parafii stali świadkowie, o których 39 razy pisze w swojej Ewangelii św. Jan. Następnie oni, z natury rzeczy, zapragną z opóźnieniem paru miesięcy tworzyć małe grupy sami. Przez odpowiednie serie rekolekcji, zostaną pociągnięci przez Samego Jezusa Chrystusa, by nie bali się tworzyć własne, zjednoczone z proboszczem, małe grupy a tak nie lękając się powstających problemów, odnieśli nad nimi upragnione zwycięstwo.

W trakcie konsolidacji grupy nie mogą przychodzić nowi, bo w przeciwnym razie będzie to ,,tłum” i nikt nie będzie się chciał szczerze wypowiadać a tym bardziej otwierać na modlitwę o uzdrowienie. Bycie w małej grupie wzrostu, jest przywilejem i na taką łaskę trzeba tak długo czekać aż pierwsza grupa będzie zdolna wychować dobrze przygotowanych animatorów. Jest to paradoksalne zamknięcie, bowiem zmierza w konkretnym kierunku, ku otwarciu na innych, ku niespożytemu zaangażowaniu w rodzenie kolejnych grup we własnej parafii.

 

 Niesprawiedliwa decyzja

Dlaczego mnie tam nie było, powie ktoś z rówieśników Piotra czy krewnych Jezusa? Jest ktoś nade mną i to jeszcze ma mną rządzić, ja go przecież znam i wiem, jaki to człowiek.

Na nic takie obawy czy pretensje. Jest to powołanie a nie jakaś sielanka. Zaczyna się ciekawe darmowe i niczym nie zasłużone życie według Ewangelii na swoim poziomie. Najpierw samo powołanie. Jaka to wielka przygoda, bo przecież nikt nie wie, jakie będą imiona pierwszych uczniów proboszcza. Nareszcie te imiona zostaną wpisane, w wieczną pamięć pozostałych parafian. Nareszcie sprawdzi się czy rzeczywiście nasi wierni wierzą w Kościół Teokratyczny, w którym idzie się za papieżem, który jest daleko, idzie się za biskupem, idzie się za proboszczem a tak, potem idzie się za jego animatorem, którego sam wychował i zobaczymy czy z radością będziesz mu poddany.

Bo normalny człowiek w parafii kocha papieża bo jest daleko, kocha biskupa bo jest daleko, kocha proboszcza bo jest daleko ale kochać i szanować jego animatora, którego mi dał, to straszne.

Zobaczymy to narzekanie, ten opór, jakie to jest demaskujące takie pozorne posłuszeństwo. Ile oporów jeszcze trzeba pokonać, gdy się zwiąże dobrowolnie ludzi w małe grupy, aż się spełni życzenie św. Pawła, który zarzuca swoim ,,świętym” iż mają pokusę pójścia sądzić się przed pogańskie trybunały, mając przy tym swoich animatorów nadających się do rozstrzygania sporów.

 

 Poza Kościołem nie ma zbawienia

To powiedzenie mamy tak mocno zakorzenione z naszej katolickiej świadomości. Skoro tak, to trzeba tylko przypomnieć, że jest pogłębione nowe pojęcie Kościoła na Soborze Watykańskim Drugim.

Potrzebny jest człowiekowi duży Kościół i wynikające z tego doświadczenie. Na przykład, jeden wyjazd wiernego na beatyfikacje daje coś tak wielkiego, że można bez przesady powiedzieć, że jest to coś ,,więcej” niż ,,dwa nabożeństwa majowe w parafii”.

Potem potrzebne jest wiernemu głębokie spotkanie z Biskupem na Eucharystii pontyfikalnej w naszej katedrze. Potrzebne są żywe relacje do Kościoła parafialnego i to jest też Kościół i w tej rzeczywistości osiągam zbawienie.

Ale i o tym trzeba po Soborze powiedzieć, że jest inne i niezbywalne czyli nie dające się niczym zastąpić, doświadczenie działania Chrystusa, które dokonuje się z małej grupie, która jest Kościołem. Aby już nie było wątpliwości, jak mówi Sobór, Rodzina jest Kościołem Domowym i tam też realizują się nie dające się zastąpić niczym pierwsze kroki w wierze Kościoła, nazywane popularnie wychowaniem katolickim.

I teraz już wiemy, dlaczego coś jest płytkie lub słabe. Nie ma dowartościowania wszystkich form obecności Chrystusa w Swoim Kościele.

 

 Aspekt eschatologiczny

Teraz może zrozumieć, głęboką krytykę życia niektórych chrześcijan w Słowie Bożym, którzy nie mając małej grupy przestali pracować, bo myśleli, że Pan niedługo przyjdzie. Tymczasem prawdziwa paruzja dokonuje się wtedy, gdy chrześcijanin zerwał szczerze z grzechem i chce poddać się pełnemu strumieniowi łaski szeroko rozumianego Kościoła.

Tylko wtedy dokonuje się prawdziwa paruzja i nie potrzeba tęsknić na nadzwyczajnościami, które bez małej grupy, wydają się i dzisiaj tanim szukaniem sensacji i ciekawostek a zarazem są śmieszne.

Zamiast mówić o tych nadzwyczajnościach, Paweł mówi, że kto jest poddany, żyje już inaczej, jakby poza czasem, bo na wszystko patrzy oczyma brata czy siostry, za którą pokornie podąża. Będąc szczerze nawróconym, ma się wszystko, ale trzyma się to wszystko, ręką lekko zaciśniętą, bo cały uścisk skierowany jest na wartości, których już nigdy nie będę pozbawiony i je w rzeczywistości mam.

Dlatego nie płaczę jako chrześcijanin, gdy mi się urodzi drugie dziecko czy gdy mi ktoś zwróci uwagę, bo wiem, że to co mi się należy jest najlepsze, wiem, że mam nie tylko najlepszy Kościół ale i najlepszego proboszcza i najlepszego danego mi przez niego animatora i to wszystko jest w moim zasięgu i z tego co mi dał Stwórca z wdzięcznością korzystam, dzięki pełni, która stała się faktycznie zdobyta przeze mnie a zarazem jeszcze nie i w tym nie widzę żadnej sprzeczności. Amen.

Ks. Jan Kruczyński, Witkowo Drugie 42, dnia 20.01.2012

Centrum Nowej Ewangelizacji

im.  Świętego Jana Pawła II
Witkowo Drugie
ul. Starowiejska 37
73-102 Stargard

Dyrektor Centrum Nowej Ewangelizacji

ks. Jan Kruczyński
tel. +48 500 441 915
e-mail: jankruczynski@gmail.com

Nr konta bankowego

Jan Kruczyński
55 2490 0005 0000 4000 7145 3034

Biuro

Tel:  +48 500 441 915
e-mail: jankruczynski@gmail.com