facebook
YouTube

Rok A – 28 Niedziela zwykła – dnia 12 października 2014

Czytania:
Iz 25, 6 – 10 a.
Flp 4, 12 – 14. 19 – 20.
Mt 22, 1 – 14.

 

Dosyć zagadkowa jest dzisiejsza Ewangelia. Nie trudno zauważyć, że jest tutaj mowa o „pewnym niebie”, gdzie siedzą wybrani i jeden bez łaski wyrzucony do piekła. Ale to tylko powierzchowna interpretacja, koncentrująca nas na nieustannych dociekaniach, co do tego, w jaki sposób ten bez szaty mógł się tam znaleźć.

Tymczasem mowa tutaj o atmosferze radości przy przekazywaniu wiary, do której to roli, powoływane są coraz to większe rzesze sług. Takie zadanie zlecone przez samego Króla – Boga, musi być prawdziwą przyjemnością i zadaniem do wykonania dla każdego wierzącego. Przypatrzmy się prostocie zwoływania, czyli ewangelizacji.

Ewangelizacja uprzedzona preewangelizacją

Ludzie lubią biesiadować, grać i bawić się. Czemu by nie dać im tego doświadczenia, by się przekonali, że skoro robią to chrześcijanie, to coś tam musi być w tej grze ułożonej inaczej. Sposób przeprowadzenia jakiejkolwiek gry w naszym wydaniu powinien być tak atrakcyjny, żeby zaproszeni czuli się w tym dobrze. Mamy więc znaleźć to, co jest częścią tej kultury i to jest to co możemy robić z nimi bez grzeszenia. I my po prostu jesteśmy w tym dobrzy, ale robimy to, jako chrześcijanie i robimy to, jako doświadczenie poprzedzające czystą ewangelizację. Zapraszamy, by ludzie przed danym „turniejem” i po nim byli z nami. To nie będzie dla nich od razu słuchaniem kazania i duchowym przeżyciem, do którego w żaden sposób nie mogliby się odnieść, ale jest to coś, dla nich bliskiego, w czym czują się dobrze i doświadczają tu innego ducha, ponieważ to lubią i to ma na nich wpływ.

I właśnie wtedy życie wspólnotowe na etapie kultury, ma już wymiar ewangelizacyjny. Nie tylko są zadziwieni przez sposób odnoszenia się chrześcijan do nich, ale również przez sposób ich wzajemnego się odnoszenia się do siebie. Na przykład wiele razy rozmawiałem z ludźmi po grze w koszykówkę i oni stwierdzali, że w takiej grze jeszcze nie uczestniczyłem, była to świetna gra. Nikt nie walczył ze sobą. Nie raz konkretna osoba, która była moim przeciwnikiem, gratulowała mi, kiedy rzuciłem trafnie do kosza.

Widziałem wiele osób, które chciały doświadczyć takiego przeżycia, zanim usłyszały coś o duchowych rzeczach. Tak i tak, kiedyś do komentowania Ewangelii przyjdzie, ponieważ oni przychodzą i są najpierw naszymi przyjaciółmi. Potem będą otwarci na rzeczy duchowe, dlatego że mają najpierw przed sobą taki rodzaj życia, w którym – oni słabej wiary – czują się swobodnie.

I ten rodzaj życia, w którym człowiek czuje się swobodnie – bo już doświadczył uprzednio czegoś, w czym się dobrze czuje – jest zawsze wstępem do podnoszenia poprzeczki do zjednoczenia się z Chrystusem i jest warunkiem doprowadzenia danej osoby do głębi wiary

Zawsze biegająca za zaproszeniem jest wspólnota jest podmiotem, wysłanym przez Chrystusa. Ona zawsze coś więcej wie i rozumie. Ma na celu przyprowadzenie nieobecnych do przyjęcia nieznanej, ale małej formy życia i ona jest tą szatą godową. Przyprowadzający dobrze wiedzą – bo widzą tylko małą grupę nowych – kto na przykład zaczyna czytać Słowo Boże i nie mogą nazwać kogoś nie czytającego, że ma ten nowy dar, gdy wszyscy widzą, że go nie ma, bo przecież tylko siedzi na spotkaniu i „myśli o niebieskich migdałach”.

I ostateczne dostrzeżenie braku szaty jest na starcie widoczne i nie potrzeba wielkiej filozofii, by się starać o konkretną szatę. A na jej brak, nie ma co zamykać oczu, tylko należy modlić się by osoba przeszła to małe skrutynium i mogła iść dalej. I w ten sposób konkretna wartość danej grupy jest źródłem jej siły i daje jej ochronę i to od razu widać, kto się w niej dobrze, a kto źle czuje i my tak długo żyjemy z tymi celnikami, aż zauważymy u nich konkretną łaskę, na którą czekamy, bo my już ją posiadamy. Bo przecież wzywający nie mogą być faryzeuszami nakładającymi daną postawę, samemu jej nie akceptując.

I tak powoli wytwarza się środowisko ludzi, którzy są głodni nowej wartości i dzięki Panu na ucztę nowej wartości wchodzą i są tego coraz bardziej świadomi.

Doświadczenie – czyli uwierzyć w to co mówi Paweł: „wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”.

To, co będzie niedługo udziałem wielu, to doświadczenie osobistego spotkania się z Jezusem Chrystusem i to będzie trwać na wieki. I wszyscy wiemy, że to osobiste spotkanie – było dla Pawła źródłem mocy – jest źródłem siły i radości. Skoro tak jest, to powinno ono trwać i dominować w każdym spotkaniu się człowieka z Kościołem i tam wszędzie, gdzie toczy się ludzkie życie, choć może w mniejszej skali emocjonalnej.

Wszyscy wiemy, że każdy pragnie mocnego pełnego radości życia. Ale wiemy, że tym, czym nie interesują się niepraktykujący, to są rzeczy religijne. Nie są pod wrażeniem tego życia i myślą, że już nic więcej w kościele nie usłyszą. Uważają, że Kościół już nic więcej nie jest w stanie im zaofiarować. Ale to jest coś innego niż pragnienie doświadczenie osobistego doświadczenia Boga.

Powinniśmy odróżnić dwa fakty. To, że ktoś nie interesuje się religijnymi sprawami nie oznacza, że nie interesuje się Bogiem. Wiem, że wielu młodych pragnie osobistego spotkania z Bogiem, ale nie mogą tego doświadczyć i czują się znudzeni. Ale tak czy inaczej pragnienie doświadczenia Boga jest. I stąd wielu musi usłysze

świadectwo, czyli wyznanie ukazujące konkretne doświadczenie kogoś, zwłaszcza przyjaciela – tego z gry, czy grilla – do którego mają zaufanie, w którego słowo wierzą.

Moje doświadczenie po 50 latach pracy w małych grupach jest takie, że wiem, iż świadectwo rozpala głód przyjęcia żywego Boga i pójścia z Nim przez życie.

Ludzie, którzy słuchali mojego czy innego świadectwa, słuchali tego w plenerze i to było łatwiejsze dla nich. Przecież tam ciągle mamy do czynienia z ludźmi, z ich sposobem przeżywania czasu, czyli po prostu z kulturą.

Nie ma więc sensu, łączyć mówienia im o Chrystusie z budynkiem kościelnym. Zycie codzienne to bogactwo, z którego należy korzystać i skorzystali do głębi słudzy z dzisiejszej Ewangelii. On tam w życiu w codzienności, zrobili swoje.

I skoro katolicy posłani przez kapłana w niedzielę do świata zrobią swoje, to budynek kościelny, symbol nieba, będzie pełny i braknie ławek dla pomieszczenia z ewangelizowanych. Nie potrzeba już dodawać, że takim najlepszym miejscem w świecie jest dom, rodzina, o której teraz tyle się mówi, z jej najzaszczytniejszym wymiarem, którym jest krąg biblijny.

Przecież tymi ludźmi, którzy budują tę codzienną kulturę rodzinną i młodzieżową to katolicy. Mają wiele pomysłów, potrzebna jest zachęta, motywacja proboszcza, by przejść z ludzkiego wymiaru tych wielu spotkań do postawienia człowieka przed wyborem, przed zaproszeniem na „ucztę”.

Ale to, co chcę podkreślić, to to, że jest w człowieku gdzieś tam w głębi chęć do gromadzenia się, do przyjęcia wartości duchowych i do przyjęcia świadectwa. Ta chęć na zewnątrz może być nie uświadomiona, ale może być przez świadka rozbudzona.

I to, co zauważyłem w świecie, że świadectwo wiernego, bliskiego przyjaciela, bywa bardziej skuteczne niż długie nauczanie czy nawet „religijne wydarzenie”

Świadectwo, jest tym, co na początku wzbudza głód Boga i przyjęcie Jego Syna Jezusa Chrystusa. Następnie – jak mówi doświadczenie – rodzi się pragnienie pogłębiania wiary. Czyli kolejność reewangelizacji Kraju jest prosta. W rodzinie, w środowiskach życia, osoba spotyka Boga i doświadczenia pogłębia na kręgu i potem ma naturalne pragnienie brania udziału w życiu parafii zapełniając ławki kościelne. Czy nie widzimy w świetle dzisiejszej Ewangelii, że wielu ludzi jest przyciąganych do Jezusa poza świątynią. Nie można przyprowadzić człowieka do kościoła, gdy przedtem nie przyprowadzę go do Jezusa i małej wspólnoty rodzinnej.

Człowiek musi mieć głębsze doświadczenie tej preewangelizacji i ewangelizacji domowej, które złamie te narastające opory, które w nim narosły, co do księdza i „budynku kościelnego”

I tutaj to wchodzenie w kultury może Kościołowi bardzo pomóc. I gdy zbudujemy w rodzinie krąg biblijny w jedności z parafią i na podobieństwo Boże, to on na zewnętrz nie wygląda jak świątynia i nie budzi oporu, raczej przypomina coś nowego i świeżego, coś, do czego łatwiej się odnieść i tam znaleźć Boga.

A kiedy znajdą Boga to szybko znajdą Kościół

Co zrobić ze stwierdzeniem, że sala była pełna dobrych i złych.

Jeżeli więc ktoś po raz pierwszy ubierze szatę godową i podejmie zaproszenie do przyjęcia Jezusa, jako Pana i Zbawiciela, to dokonała łaska wielkiego dzieła, ale nie całego. Taki odnawiający chrzest ma jeszcze wiele wad, jest zły. Nie jest tego świadomy ile zła ma w sobie. Ale na dzień dzisiejszy stało się wiele. Gorliwi ewangelizatorzy chcieliby od razu powiedzieć: no to skoro doświadczyłeś, że Jezus jest w tobie to teraz zdejmij kolczyki i nie maluj się.

Powoli. Ubieranie go w następny krok w wierze musi znowu dokonać się przez sługi wybiegające do niego i to tych, którzy sami z radością zrzucili kolczyki i amulety i czekają, aż dana osoba zrobi to z radością. I tak, gdy zrobi to z radością to na nowo na danym spotkaniu dana osoba ma szatę godową i wszyscy się cieszą, bo przyjęła styl życia godny gronu dziecka Bożego i jest to widoczne, że jest „jednakowo ubrana, bo przyjęła styl życia życzliwej wspólnoty”.

Ona, ta nawrócona, choć ma wiele wad nieuświadomionych, może już biegać i zapraszać innych do tego życia, które sama otrzymała i tak spełnia się powiedzenie: „że /król/posłał jeszcze inne sługi”. Skąd ich wziął? A z pierwszego spotkania na którym nawróciło się kilku „parafian”, którzy jako rzeczywiście nawróceni są gotowi spontanicznie do składania świadectwa.

Krąg zapraszających staje się coraz szerszy

Czyli chodzi tutaj o moc zapraszania, o multiplikację.

Jest widoczny stały stopniowy rozwój parafii począwszy od głowy

Tak ważne jest tutaj drugie stwierdzenie św. Pawła: „W każdym razie dobrze uczyniliście biorąc udział w moim ucisku”.

Czyli uczniowie Pawła naśladują go, wspinając się coraz wyżej, bo on ich motywuje do coraz większego oczyszczania się i tak mają coraz bielsze szaty. Amen.

 

ks. Jan Kruczyński, dnia 12 października 2014

Centrum Nowej Ewangelizacji

im.  Świętego Jana Pawła II
Witkowo Drugie
ul. Starowiejska 37
73-102 Stargard

Dyrektor Centrum Nowej Ewangelizacji

ks. Jan Kruczyński
tel. +48 500 441 915
e-mail: jankruczynski@gmail.com

Nr konta bankowego

Jan Kruczyński
55 2490 0005 0000 4000 7145 3034

Biuro

Tel:  +48 500 441 915
e-mail: jankruczynski@gmail.com